Oglądając kręcone z dużym rozmachem filmy kostiumowe, zauważyłeś na pewno, że panowie, którzy często występują w mundurze, przy pierwszym przypadkowym spotkaniu składają lekki ukłon, przypuszczalnie stukając też obcasami. Potem głośno i wyraźnie wymieniają swoje nazwisko oraz wszystkie możliwe stopnie bądź tytuły.
Jak wygląda to dziś, w kontaktach prywatnych? Czy rzeczywiście, chcąc nawiązać rozmowę ze spotkaną w przedziale pociągu zupełnie obcą osobą, musisz najpierw powiedzieć: „Pozwoli Pani, że się przedstawię: Halina Mayer". Twoja rozmówczyni spojrzy na ciebie ze sporym zdziwieniem, poczuje się nawet trochę nieswojo, ponieważ uzna, że to ją zmusza, by również się przedstawiła, a wcale nie ma na to ochoty. Na pewno nie ma też ochoty na zbyt wiele zażyłości z zupełnie nieznajomą osobą.
Wiele się zmieniło w kontaktach międzyludzkich. Gdy spotykasz kompletnie nieznaną ci osobę w okolicznościach pozbawionych osobistych akcentów, trzeba się dobrze zastanowić, czy w ogóle się przedstawiać. Jeżeli ma to być jedynie luźna, niezobowiązująca rozmowa dla zabicia czasu w trakcie spożywania posiłku lub oczekiwania na pociąg czy autobus, miłe przelotne spotkanie, można darować sobie te formalności.
Znalezienie wspólnego języka z zupełnie nieznajomą osobą zawsze wymaga czasu. Najpierw rozmawiacie o tym i o owym, szukacie wspólnych tematów, podobnych zainteresowań, a dopiero potem mówisz: „Tak w ogóle, to nazywam się Halina Mayer".
Wtedy dla twojej rozmówczyni przedstawienie się nie będzie już żadnym problemem, ponieważ minęło wystarczająco dużo czasu, by zawiązało się między wami porozumienie. Naturalnie, zawsze należy się przedstawiać na prywatnych przyjęciach. Najlepiej nawiązać w takiej sytuacji do okazji, z której zorganizowano spotkanie, lub do osoby gospodarza: „Cześć, jestem Martyna, najlepsza przyjaciółka pani domu" albo: „Nazywam się Adam Homer, studiowałem razem z solenizantem".
Fragmenty z książki "Sztuka nawiązywania pierwszego kontaktu".
Autor: Ursula Degen.
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.